Gdy jedziesz stepami południowo-zachodniej Syberii, zawsze czujesz straszne zagubienie, nawet jeszcze w znacznie większym stopniu, niż na równinach Rosji. Człowieka ogarnia nieznośna samotność, cichy lęk. Nie, nie przed żywiołem natury czy atakiem drapieżnego zwierza. W prawdziwym stepu zawsze czujesz się bezsilnym i bezradnym wobec olbrzymiego, nieprzymierzalnego, nieukształtowanego terenu.
Ludzka śmierć i ludzkie życie jest niczym na tle tej naturalnej próżni. Nic nie drgnie na jej obojętnej twarzy. Nawet stulecia aktywności człowieka nie wyryły znaczących rys na płaskiej, jak patelnia, powierzchni tej ziemi. Wojny i wędrówki nomadzkich plemion, zmiana pokoleń tubylców i najeźdźców, ich rozpaczliwe próby ukorzenienia się w tej ziemi, jej zagospodarowania i uporządkowania – wszystko minęło bez śladu. Jak dobry, tak i zły plon tej pracy i walki także samo powoli, pomału, biernie, ale wiernie i nieuniknione został pożarte wiatrem, piaskiem, olbrzymimi odległościami i ludzką niepamięcią.
„W Rosji nie ma przestrzeni, lecz tylko kilometry,” – mówiono zazwyczaj. O stepach Azji trudno powiedzieć nawet w taki sposób. Trudno, bo strach liczyć te kilometry. Lepiej liczyć podróż dniami w drogie. Gigantyczna i inercyjna dwuwymiarowa próżnia, bez śladu łykająca wszystko, co miało nieszczęście ukazać się w jej zasięgu – tak można określić te stepowe obszary. I to nie żart, bo w stepu zazwyczaj nie ma trzeciego wymiaru. Nie ma gór, pagórków, głębokich dołków i wysokich drzew. Dziesiątki pokoleń wędrowników urodzili się i schodzili znów w ziemię, ani razu w życiu nie ujrzawszy prostego kąta i pionowej linii, bo nawet tradycyjne stepowe namioty – jurty maja zaokrąglone kształty.
Syberia, Wschód – to brzmi jak wyrok. Dla wielu ludzi to właśnie stało się wyrokiem. Ale to jeszcze jest przepustką w przyszłość. Jest testem na wytrzymałość, próbą witalności i żywotności. Jest znakiem, że jeżeli potrafiłeś stosunkowo normalne żyć w tych naprawdę nieludzkich warunkach, to znaczy, że potrafisz już prawie wszystko...
2024
10 miesięcy temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz