piątek, 2 stycznia 2009

Дитьо Европы

Баюн: Чеслав Милош (Czesław Miłosz)
Толмач: City_Shaman


1.
Мы, чьи льохки вздыхают ядрьоной вихорь деня,
и узыревамы, как ветвины роспаваются в травню,
Мы лутче тех, чо задохли.

Удовольсво мы ловим от скусных харчов
и ценим варзанне пылко лашшыться.
Мы лутче тех, хто лежыт в жальниках.

От каменки вогненной, от утасу шшыпучова,
за хторым свишшет буран бескултышных есеней,
от битомней, в хторых в корчах воет стреляной вихорь,
мы спаслись знаннем жыси и хитрованнем.

Сулельжыли дружных в чекотливы урыны, гаркали их в бой,
сами загодя отступали от квохташново дея.

Промеж дохом своим и дохом тамыра
любовали ево дох и мекали: тока лихо.

Закрючивали ковороти душегубок, тибрили папу,
так как ведали – вутро трашнее, чем лонись.

Как гонатся людям, знамы мы, чо болого, чо зло.
Подлый вум наш себе не имат дружных логих на земи.

Избатали сдамна, чо мы лутче ивсех
заполошных, нюхлых, жыси не заценившых.

2.
Уважай, чо в завотне имаш, о дитьонок Европы.
Ты – завотник тех готских соборов, бароковых божниц,
синагог, де хнюкали людины нешшасны,
книг Декарта, Спинозы и слова незыкова «чесь»,
ты чураш Леонида – спартанскова воя.
Зацени етот вопыт, что имаш в трудной времьо.

Вум имаш извострьонной и наторьонной,
знаш слабинки и выгоды кожной вешшы.
Варзаш дознать таких услад и удовольсвов,
о каких ажно не слыхали простяшшные людины.

С поммогой свойова вуму ты сходу столкуеш
выгоду с етих пользительных кенесов.
Пусь твои льохки вздыхают ядрьоной вихорь деня,
вот гля етова маловато свирепутых, однако дошлых вер:

3.
Не буват ботанню о верьхове могуты,
нонче задавлять могьот тока правда.

Не поминай о могуте, кабы не оговорили,
чо утайно споведаш облыжные знання.

Хто имат волось, робит ето из-за мантыку деяння.
Вертай за ето мантыку деяння нужоный бологодарсво.

Пусь не ведают брыли, чо высказывают чаянне,
о руках, чо подделывают наследки проверки.

Пусь не ведают руки, что подделывают наследки проверки,
о брылях, чо высказывают чаянне.

Варзай наворажывать гал безсмешно и истовьонно,
напосля сам пушшы пал, кабы сполнилось то, чо накаркал.

4.
Спитывай лесину брехни, однако - с насадки правды.
Не буть схожой с врачом, который правду вобче назникат.

Пусь твой омман ажно лутче бут, чем правда,
кабы путник ухряпаной в йом изыскал леготу и обложенне.

Напосля деня омману зя посередь своих заедыншшыков
реготать, поминавшы, как все было взаправду,
и хвалить их омман, величавшы йо «лихосью толковання»
али ажно «великим имуном».

Мы – конечные люди, хто с кинизму могьот черпать умильность.
Ажно наша двухвосость - схожая с бедовсвом.
Однако, ужо рожатся колено людьов, поважных до доху,
которые истовьонно сполняют то, чо мы лекотали, лыбившысь.

5.
Пусь словы твои значат не то, чо направду значат,
пусь их реч ментуется от тово, гля чо вони корыстуются.

Из словов двузначных изладь себе бой,
Слова же просты затай в темьони всезнайсва.

Не цени чужых словов, покамес твои помможники
не похожут, хто требат те словы.

Голос пылкой лутче, чем голос вумной,
Хто без пылу – сментовать деяння не могут.

6.
Не глянни никаких крайов: край могьот скоренитьса с чертьожу.
Не глянни никаких городов: он могьот обратиться в печишша.

Гля чуралки ты списков не хорони, потому чо с книжника
могьот вздыбитьса чад, и от во ты до сроку задохнеш.

Не связуйся с людями дружными: вони дохнут бусово,
аль, во вторе прилучившысь, гаркат тя, докучат о поммоге.

Самовахло есь зыриться в чворы дамнишнова времени:
их покать хмарь выкажет, а не деянне.

7.
Бает хто о деянни, тот заседа в бережноси,
дохляки никода не воскреснут, чобы му возперечить.

На дохлых могьош свялить всяку всячину,
ихним ответом заседа бут тока молчанне.

Из тьоновых глыбов выкунают порожные дохлые хари…
Могьош дать им такую ружь, какую захочеш.

Высокоумной буть с волоси над дохляками,
подделай также дамнишный времьо, чо б был полутчее.

8.
Смех, которой наперьод был лускавкой правды,
таперича изделался боем ворогов народу.

Времьо сатиры прикрылся. Боле не бум
галиться над безавьясными царями.

Свирепутые, как надоть боротенникам за прямой дея,
дозволим себе тока служебские поскулки.

С жатыми брылями, хробоско, однако бережно
схоим в епоку выслобожоннова вогоня.

Новой Йорк, 1946 г.


Самопетой верш-тот:

Dziecię Europy

1.
My, którym słodycz dnia przenika do płuc
I widzimy gałęzie rozkwitające w maju
Jesteśmy lepsi od tych, co zginęli.

My, którzy smakujemy długo żując jadło
I oceniamy w pełni igraszki miłości
Jesteśmy lepsi od nich, pogrzebanych.

Z pieców ognistych, zza drutów, w których świszcze wiatr nieskończonych jesieni,
Z bitw, kiedy w spazmie ryczy zranione powietrze
Uratowaliśmy się przebiegłością i wiedzą.

Wysyłając innych na miejsca bardziej zagrożone,
Podniecając ich krzykami do boju,
Wycofując się w przewidywaniu straconej sprawy.

Do wyboru mając śmierć własną i śmierć przyjaciela
Wybieraliśmy jego śmierć, myśląc zimno: byle się spełniło.

Uszczelnialiśmy drzwi gazowych komór, kradliśmy chleb,
Wiedząc, że dzień następny cięższy będzie od poprzedniego.

Jak należy się ludziom poznaliśmy dobro i zło.
Nasza złośliwa mądrość nie ma sobie równej na ziemi.

Należy uznać za dowiedzione, że jesteśmy lepsi od tamtych,
Łatwowiernych, zapalnych a słabych, mało sobie ceniących życie.

2.
Szanuj nabyte umiejętności, o dziecię Europy.
Dziedzicu gotyckich katedr, barokowych kościołów
I synagog, w których rozbrzmiewał płacz krzywdzonego ludu,
Dziedzicu Kartezjusza i Spinozy, spadkobierco słowa "honor",
Pogrobowcze Leonidasów,
Szanuj umiejętności nabyte w godzinie grozy.

Umysł masz wyćwiczony, umiejący rozpoznać natychmiast
Złe i dobre strony każdej rzeczy.

Umysł masz sceptyczny a wytworny, dający uciechy,
O jakich nic nie wiedzą prymitywne ludy.

Tym umysłem wiedziony, rozpoznasz natychmiast
Słuszność rad, których udzielamy.

Niech dnia słodycz przenika do płuc.
Po to mądre a ścisłe przepisy.

3.
Nie może być mowy o triumfie siły,
Bowiem jest to epoka, gdy zwycięża sprawiedliwość.

Nie wspominaj o sile, by cię nie posądzono,
Że w ukryciu wyznajesz doktryny upadłe.

Kto ma władzę, zawdzięcza ją logice dziejów.
Oddaj logice dziejów cześć jej należną.

Niech nie wiedzą usta, wypowiadające hipotezę
O rękach, które właśnie fałszują eksperyment.

Niech nie wiedzą twoje ręce, fałszujące eksperyment
O ustach, które właśnie wypowiadają hipotezę.

Umiej przewidzieć pożar z dokładnością nieomylną.
Po czym podpalisz dom i spełni się, co być miało.

4.
Z małego nasienia prawdy wyprowadzaj roślinę kłamstwa,
Nie naśladuj tych, co kłamią, lekceważąc rzeczywistość.

Niech kłamstwo logiczniejsze będzie od wydarzeń,
Aby znużeni wędrówką znaleźli w nim ukojenie.

Po dniu kłamstwa gromadźmy się w dobranym kole
Bijąc się w uda ze śmiechu, gdy wspomni kto nasze czyny.

Rozdając pochwały pod nazwą bystrości rozumowania
Albo pochwały pod nazwą wielkości talentu.

My ostatni, którzy z cynizmu umiemy czerpać wesele.
Ostatni, których przebiegłość niedaleka jest od rozpaczy.

Już rodzi się pokolenie śmiertelnie poważne
Biorące dosłownie, co myśmy przyjmowali ze śmiechem.

5.
Niech słowa twoje znaczą nie przez to, co znaczą,
Ale przez to, wbrew komu zostały użyte.

Ze słów dwuznacznych uczyń swoją broń,
Słowa jasne pogrążaj w ciemność encyklopedii.

Żadnych słów nie osądzaj, zanim urzędnicy
Nie sprawdzą w kartotece, kto mówi te słowa.

Głos namiętności lepszy jest niż głos rozumu,
Gdyż beznamiętni zmieniać nie potrafią dziejów.

6.
Nie kochaj żadnego kraju: kraje łatwo giną.
Nie kochaj żadnego miasta: łatwo rozpada się w gruz.

Nie przechowuj pamiątek, bo z twojej szuflady
Wzbije się dym trujący dla twego oddechu.

Nie miej czułości dla ludzi: ludzie łatwo giną
Albo są pokrzywdzeni i wzywają twojej pomocy.

Nie patrz w jeziora przeszłości: tafla ich rdzą powleczona
Inną ukaże twarz niż się spodziewałeś.

7.
Kto mówi o historii jest zawsze bezpieczny,
Przeciwko niemu świadczyć nie wstaną umarli.

Jakie zapragniesz możesz przypisać im czyny,
Ich odpowiedzią zawsze będzie milczenie.

Z głębi nocy wynurza się ich pusta twarz.
Nadasz jej takie rysy, jakich ci potrzeba.

Dumny z władzy nad ludźmi dawno minionymi
Zmieniaj przeszłość na własne, lepsze, podobieństwo.

8.
Śmiech powstający z szacunku dla prawdy
Jest śmiechem, którym śmieją się wrogowie ludu.

Wiek satyry skończony. Odtąd nie będziemy
Podstępną mową szydzić z nieudolnych monarchów.

Surowi jak przystało budowniczym sprawy
Pozwolimy sobie jedynie na pochlebczą żartobliwość.

Z ustami zaciśniętymi, posłuszni rozumowaniu
Wkraczajmy ostrożnie w erę wyzwolonego ognia.

New York, 1946

http://volgota.com/dit-o-ievropy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz